Zaznacz stronę

O tym, że zachodnia Ukraina zamkami i twierdzami stoi, każdy wie. Kto czytał sienkiewiczowską trylogię, wymieni kilka zamków, które pojawiają się na kartach powieści. Ale o tym, jak piękne i potężne były niegdyś te zamki, dowie się tylko ten, kto zobaczy je na własne oczy. Nasza wiedza o tym, co można zobaczyć na Ukrainie pochodziła z przewodników turystycznych i tego, co znaleźliśmy w Internecie. Uwierzcie jednak, że żadne słowa i zdjęcia nie oddadzą potęgi dawnej Rzeczypospolitej – państwa, którego terytorium sięgało daleko w głąb obecnej Ukrainy. To, co zobaczyliśmy, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. To nie były zwykłe zameczki, wybudowane dla wygody i przyjemności magnatów. To potężne twierdze osadzone na skałach, w zakolach rzek, w miejscach tak niedostępnych, że pierwsze pytanie, które ciśnie się na usta brzmi: jak możliwe było w tamtych czasach osadzenie potężnej fortecy na skalnym wyłomie?

Pierwszym zamkiem na naszej drodze był ten w Olesku. Miejsce narodzin dwóch królów Jana III Sobieskiego i Michała Korybuta Wiśniowieckiego. I jeden z niewielu odnowionych, z udostępnionymi do zwiedzania pomieszczeniami. Początkowo należał do rodziny Daniłowiczów, później przeszedł w ręce Koniecpolskich, a następnie Sobieskich. Syn Sobieskiego – Jakub-sprzedał go rodzinie Rzewuskich, ale po przeprowadzce właścicieli do Podhorców zamek zaczął popadać w ruinę.

Niestety, droga, która do niego wiedzie, woła o pomstę do nieba. Dziurawa jak ser szwajcarski, kiepsko oznakowana, z wyrwanymi połaciami asfaltu, zagrażająca życiu samochodów i ludzi. Przed zamkiem żadnego parkingu (parkuje się na poboczu lub na polnej drodze), opłata za wejście symboliczna, pod wzgórzem kilka straganów z pamiątkami i błąkające się bezdomne psy. Przed bramą dwie kobiety sprzedają drożdżówki z wiśniami domowego wypieku. Kiedy słyszą język polski, po polsku zachęcają do kupna świeżych bułeczek.

Otoczenie zamku dalekie od idealnego: wysypane żwirem ścieżki, na trawnikach ustawione dzieła współczesnej sztuki, ale nieopisane, więc nie wiadomo, kto jest ich autorem i co przedstawiają. Żadnych ławeczek, na których można by przysiąść. Turyści zatrzymują się na chwilę przy kamiennych schodach zwieńczonych posągami lwów i przy nich robią sobie zdjęcia.

Na wzgórzu, a właściwie na skale nad wąwozem wznosi się oleski zamek. Prowadzi do niego kamienista droga. Po wejściu na dziedziniec spotykamy mężczyznę przebranego- jak się później okazuje- za samego Sobieskiego. Za parę hrywien można sobie z nim zrobić zdjęcie, w zamian otrzymuje się akt potwierdzający szlachectwo podpisany przez samego króla.

W zamku dla zwiedzających otwarte są komnaty, w których można zobaczyć elementy dawnego wyposażenia zamku, portrety przedstawiające dawnych właścicieli zamku i obrazy ukraińskich malarzy.

Jeśli przypomnimy sobie, co można zobaczyć w większości zamkowych muzeów w Polsce, możemy poczuć się rozczarowani skromnością muzealnych zbiorów tegoż zamku. Jak się później okaże, oleski zamek pod tym względem i tak jest doskonale zarządzany.

Po drugiej stronie drogi, naprzeciwko zamku, zwiedzić można pomieszczenie, w którym umieszczono płyty i rzeźby nagrobne